Udanie udało nam się rozpocząć nowy, 2011 rok w Lidze Futsalu Pszczyna-Suszec-Goczałkowice. Pokonaliśmy zawsze niewygodnego dla nas rywala – zespół Cadi-Caru.

„Samochodziarze” sami utrudnili sobie zadanie w tym meczu, gdyż na spotkanie stawili się skromnie kadrowo, na dodatek bez nominalnego bramkarza. Z konieczności między słupkami musiał stanąć zawodnik z pola. Brakowało także przede wszystkim najlepszego strzelca Cadi-Caru – Maćka Grygiera.

My podeszliśmy do meczu bojowo nastawieni chcąc przełamać serię dwóch porażek z rzędu. I od początku inicjatywa w prowadzeniu gry należała do nas. Stworzyliśmy kilka sytuacji podbramkowych, ale z dużym szczęściem bronił bramkarz Cadi-Caru, a raz po dobrze rozegranym rzucie rożnym strzał „Teveza” wylądował na słupku. Dwukrotnie gracze w czerwonych koszulkach wybijali piłkę prawie z linii bramkowej. Szczęście uśmiechnęło się do nas w 7 minucie. „Maniek” wyprowadził kontrę prawym skrzydłem, zagrał płasko do „Teveza”, a ten strzałem z pierwszej piłki znalazł drogę do bramki. Od tego momentu miało być już lżej, ale nie było.

W międzyczasie na halę dotarł Radek Jeleń więc między słupkami „Samochodziarze” mieli już właściwą osobę. I jak się później miało okazać, był on najlepszym zawodnikiem w szeregach naszego rywala. Dalej z gry mieliśmy więcej my, ale nie potrafiliśmy zdobyć drugiej bramki, która uspokoiłaby poczynania na boisku. Niby graliśmy swoje, ale akcje często organizowaliśmy zbyt chaotycznie. W 12 minucie „Józkowi” zostawiliśmy zbyt dużo miejsca i strzałem między nogami naszych obrońców doprowadził do remisu. Wynikiem 1:1 zakończyła się pierwsza połowa.

Po zmianie stron to znowu my byliśmy stroną dominującą, a potwierdzić udało się to kolejny raz tego dnia „Tevezowi”. Zbiegł z piłką do prawej strony i uderzeniem z prawej nogi pokonał Radka. Cadi-Car czasem przebijał się pod naszą bramkę, ale celność nie była tego dnia ich atutem. Mimo wszystko jednobramkowe prowadzenie nie gwarantowało nam trzech punktów, gdyż w każdej chwili jeden błąd któregoś z nas mógł kosztować nas utratę punktów.

Spokój w naszych szeregach pojawił się w 36 minucie. „Waluś” przyjął piłkę przed polem karnym Cadi-Caru i zagrał do boku do „Skazy”. Ten chciał odegrać mu ją do pola, ale tor lotu piłki przeciął Paszek, który skierował ją do własnej bramki. Do końca meczu zostały jeszcze co prawda trzy minuty, ale my zagraliśmy w nich mądrze i na tablicy wyników nic się już nie zmieniło.

Udało nam się zgarnąć 3 punkty z rywalem, z którym zawsze mieliśmy problemy. Odnieśliśmy trzecie zwycięstwo w lidze i awansowaliśmy na 4 pozycję. Do zgarnięcia mamy jeszcze 6 punktów, które zagwarantują nam udział w grupie mistrzowskiej. Wiadomo, że będzie o nie ciężko jednak rywale grają między sobą i będą odbierać sobie punkty więc szanse są duże.

>>Foty z meczu<< (autor Andrzej)