Falstart
autor: kroki

Ostatnie mecze w letnich turniejach nie napawały optymizmem, ale chyba nikt z nas nie spodziewał się, że przegramy z beniaminkiem pierwszej ligi nie zdobywając nawet bramki.


W naszych szeregach zadebiutowali obaj nowo nabyci zawodnicy. OKS z kolei na meczu stawił się w dużej liczbie. Od początku widać było u nas niezrozumianą nerwowość i brak komunikacji w obronie. Słabo funkcjonowała też współpraca między formacją defensywną i ofensywną. W pierwszej akcji rywali jeszcze w dobrym stylu uratował nas „Domin”, ale chwilę później „Kret” zostawił zbyt dużo miejsca Wiktorczykowi, który zbiegł z piłką do środka i z linii pola karnego uderzył nie do obrony. Musieliśmy gonić wynik. Mogło być jeszcze gorzej bo w następnej akcji „Kret” zderzył się z „Dominem” przez co przed jednym z zawodników OKS-u stała już pusta bramka i w sobie tylko znany sposób nie zdołał podwyższyć prowadzenia.



Mieliśmy znakomite okazje by odmienić losy meczu. „Waluś” otrzymał dobre zagranie od „Cewy”, ale go nie wykorzystał. Chwilę potem zamienili się rolami i „Waluś” wyłożył piłkę „Cewie”, ale ten ledwo jej sięgnął. Dogodną okazję miał „Major”, który znakomicie zwodem ograł obrońcę i uderzył lewą nogą przy słupku, ale Ogierman zdołał zatrzymać piłkę. Potem raz jeszcze praktycznie sam na sam z bramkarzem wyszedł „Waluś”. I niby zrobił wszystko jak należy stosując swoje firmowe zagranie „na kosyniera” :P, ale Ogierman w ostatniej chwili czubkiem buta szmyrnął piłkę i wybił „Walusia” z rytmu.



Po zmianie stron ruszyliśmy do przodu choć brakowało powoli sił z uwagi na fakt, że mecz toczony był w szybkim tempie. Po rzucie rożnym dobrze uderzył „Major”, ale niestety prosto w Ogiermana. Po rzucie rożnym z drugiej strony piłkę dobrze i mocno uderzył „Krzycho”, ale ta poleciała nieznacznie nad poprzeczką. W jednym z naszych natarć OKS wybijał piłkę. Wydawało się, że wyjdzie ona na aut, ale popędził za nią Kosobudzki i wybił na oślep do przodu. Zaskoczyło to „Domina”, który stał zbyt daleko od bramki. Piłka wpadła tuż przy słupku „za kołnierz” naszego bramkarza. To wyraźnie uskrzydliło rywali. Niedługo potem „Cewa” zbyt lekko odgrywał piłkę do „Domina” i prawie dopadł jej Wiktorczyk, ale „Domin” w ostatniej chwili go uprzedził. W samej końcówce dobrą okazję zmarnował jeszcze „Kroki” i niespodzianka stała się faktem – OKS pierwszy raz w historii pokonał nas w meczu o punkty.



O ile sięgam pamięcią to jeszcze nigdy chyba nie przegraliśmy meczu inauguracyjnego w PALP-ie – aż do ubiegłej niedzieli. Martwi również fatalna skuteczność – to już szósty mecz z rzędu, w którym nie zdobywamy bramki. „Waluś” momentami był osamotniony z przodu, a sam niewiele był w stanie wskórać. Popełnialiśmy też sporo błędów w obronie. Stworzone przez nas sytuacje MUSIMY zamieniać na bramki bo bez tego nie ma co liczyć na czołowe lokaty.