Niespodziewanie wysoką porażką zakończył się nasz zaległy pojedynek z Mieszkiem.

Normą staje się już, że przed każdą kolejką mamy problemy kadrowe. Podobnie było tym razem. Mieszko stawiło się licznie na pojedynek z nami. I byli też lepiej zmotywowani do tej potyczki. Od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli do ataków. I już w pierwszej akcji nieprzepisowo zatrzymywany przed naszym polem karnym był Łukasz Kędzior. Bartek Maszudziński sprytnie zagrał przed pole karne gdzie silnym uderzeniem po długim rogu „Benek” pokonał „Mańka”. Mieszko ma chyba jakiś patent na strzelanie nam bramek po stałych fragmentach gry. Mija nieco ponad 5 minut a Mieszko prowadzi już 2:0. U nas brakuje agresji, niewiele jest chęci do gry, akcje kończą się na indywidualnych próbach poszczególnych zawodników. Nie mieliśmy praktycznie w ogóle środka pola. To było też przyczyną 3 bramki dla Mieszka. Ich zawodnik przejął piłkę na środku boiska, przebiegł z nią kilka metrów przez nikogo nie atakowany i strzelił tuż przy słupku obok zasłoniętego „Mańka”. Trzy stracone bramki w ciągu 15 minut – takiego czegoś nie doznaliśmy chyba jeszcze w PALP-ie. Dla nas najlepszą okazję miał „Skaza”, który przejął piłkę od obrońców i mając przed sobą tylko bramkarza strzelił obok słupka.

W drugiej odsłonie Mieszko cofnęło się na własną połowę i czekało na kontry. My wiedzieliśmy, że mamy jeszcze 20 minut na odrobienie strat więc ruszyliśmy do ataków. Niestety tego dnia nic nam nie wychodziło. Ataki były szarpane, a zawodnicy z osiedla Piastów raz po raz robili wypady pod naszą bramkę. Iskierka nadziei pojawiła się w 28 minucie gdy „Tevez” wreszcie pokonał „Żabę”. Niestety brak koncentracji, zbyt dużo miejsca dla Mieszka i rywale znów odskakują na trzy bramki.

Dwie minuty później nadzieje nam przywraca znowu „Wafel”, ale analogicznie do poprzedniej sytuacji, Mieszko szybko odpowiada również bramką. Co gorsza minutę później Łukasz Kędzior raz jeszcze trafia do naszej bramki i ostatecznie rozstrzyga losy spotkania. Na koniec jeszcze „Dzidek” trafia dla Mieszka, a dla nas na koniec „Waluś” jednak jest to już tylko kosmetyka wyniku.

Mieliśmy szansę odrobić straty wobec porażek drużyn z czołówki jednak sami nie potrafiliśmy pokonać rywala z drugiej części tabeli. To Mieszko tego dnia bardziej chciało wygrać, zagrali bardzo dobre spotkanie i zasłużenie wygrali. Nam, aby końcówka sezonu nie skończyła się fatalnie, pozostaje wygrać z Sew-Metem, aby mieć jeszcze kontakt z czołówką. Niestety to, co jeszcze wystarczyło na Trójcę, nie wystarczyło już na Mieszko. Od kilku spotkań jesteśmy w dołku, nie potrafimy grać tego, co na początku rundy jesiennej. Niestety nikt z nas nie zna przyczyn tak znaczącej obniżki formy.