Jak się okazało – nasz rywal stracił swojego najlepszego strzelca w osobie „Milana”. Wzmocnili się co prawda Januszem Zdunkiem, ale przynajmniej w pierwszym meczu nie okazało się to znaczącym wzmocnieniem.
Od początku meczu udało się nam wyłączyć Janusza Zdunka. I oczywiście mieliśmy multum okazji do objęcia prowadzenia, ale albo pudłowaliśmy, albo w szczęśliwy sposób bronił bramkarz Ośrodka. Tak było m.in. w przypadku 3 prób jedna po drugiej „Teveza”, gdy za każdym razem przy strzale trafiał w bramkarza. W innej okazji z pomocą przyszła im poprzeczka, gdy „Tevez” uderzył głową, a piłka trafiła tylko w poprzeczkę.
Z rozpoczęciem drugiej połowy worek z bramki się rozwiązał. Najpierw sposób na bramkarza rywali znalazł „Papaj”, rozpoczynając swój popis w tym meczu. Zaraz potem swoją bramkę dołożył „Tevez”. Mieliśmy trochę luzu w grze przez co Ośrodek też miał swoje okazje. Najlepszą zmarnował po znakomitej obronie „Domina”, który w ekwilibrystyczny sposób stopą sparował strzał rywali. Potem jednak my wywalczyliśmy rzut wolny sprzed pola karnego. A tu precyzyjnym strzałem popisał się „Papaj”. Niedługo potem „Kroki” przejął piłkę w środku boiska, wyszliśmy z kontrą 3 na 2. „Papaj” zagrał na prawe skrzydło do „Teveza”, a ten wystawił mu ją z powrotem w polu karnym. „Papaj” uderzył precyzyjnie pod poprzeczkę kompletując hat-tricka.
Wydawało się, że wobec poczynań na boisku i formy „Domina” dojedziemy z zerem po stronie strat do końca. Niestety przy jednej z akcji zawodnik Ośrodka oddał strzał zza pola karnego, a po drodze w polu karnym „Buli” zmienił tor lotu piłki czym rywale zdobyli bramkę honorową. „Domin” w tym przypadku nie miał szans na reakcję. To ustaliło już wynik meczu.
Ełka Team – Ośrodek nad Dokawą 4:1 (0:0), br. Ł. Mika 24’, 30’, 35’, Ł. Osemlak 25’ – Ryguła 39’
Skład: Kościelny – T. Kroczek, S. Krawczyk, Ogorzały, Gandyk, Olejarczyk, Kiecok, Wiera, Mika, Ł. Osemlak, Kędzior