W VII kolejce pokonaliśmy Żubry 4:2 (2:1), choć mecz kosztował nas trochę nerwów.

Wiedzieliśmy, że Żubrów nie można lekceważyć. Mimo, iż zajmują przedostatnią pozycję w tabeli, to jednak ciężką przeprawę z nimi miał m.in. Jakub, który wygrał tylko 2:1, a porażkę z nimi poniósł Japi-Bud.

Początek meczu nie sprawiał jednak wrażenia, że będziemy się z nimi męczyć. Żubry miały problemy z konstruowaniem akcji, nie potrafili właściwie wyjść z własnej połowy, a piłka do „Mańka” dolatywała tylko w przypadku ich dalekich wykopów „na oślep”. My dyktowaliśmy warunki na boisku, a rywale nie bardzo potrafili się temu przeciwstawić.

W końcu, w 5 minucie, na prowadzenie wyprowadził nas „Skaza” zdobywając swoją 7 bramkę w tym sezonie. Chwilę później na 2:0 podwyższył „Waluś” i zaczynał się rysować świetny dla nas scenariusz. Niestety, po jednym z nielicznych wypadów pod naszą bramkę, „Maniek” zbyt długo zwlekał z wybiciem piłki. Naciskany przez jednego z Żubrów tak niefortunnie wybił piłkę, że ta trafiła wprost pod nogi Łukasza Wiery, który nie miał problemów ze skierowaniem jej do pustej bramki. Na własne życzenie wprowadziliśmy sobie nerwowość w to spotkanie.

Po zmianie stron ruszyliśmy do ataków, aby odskoczyć rywalom na bezpieczniejszą odległość. Na efekty długo nie trzeba było czekać – w 24 minucie „Wafel” strzałem prawą nogą zdobył dla nas trzecią bramkę. Znów wydawało się, że teraz będzie już tylko z górki. Znakomite okazje miał „Tevez”, ale niestety tego dnia nie dopisywało mu szczęście. Żubry tymczasem w 28 minucie kolejny raz zdobyły bramkę kontaktową. Zamiast odskoczyć i grać spokojnie znowu zostaliśmy zmuszeni do ostrożnej gry. Wynik „na styku” spowodował, że Żubry zaczęły śmielej atakować dzięki czemu więcej miejsca z przodu mieli nasi napastnicy. Po jednej z kontr „Waluś” precyzyjnym strzałem po ziemi pokonał bramkarza Żubrów. Chwilę później mieliśmy jeszcze znakomitą okazję - „Jessie” dostał piłkę przed polem karnym od „Walusia”, podbiegł do bramki, po „profesorsku” położył sobie bramkarza i widząc, że nie zmieści piłki już w bramce zagrał „Cewie” do środka. „Cewa” jednak uderzył niedokładnie i piłka przeszła obok słupka. Na uwagę zasługuje jednak spokój, z jakim całą akcję rozegrał nasz kapitan. :)

Na dobre przełamał się już „Waluś” co może tylko cieszyć. Jeśli jednak nie idzie jednemu napastnikowi, to w zdobywaniu bramek wyręczają go inni. Dzięki temu zwycięstwu przynajmniej do niedzieli będziemy liderować w tabeli.