Jednak pierwsza połowa potoczyła się zupełnie inaczej. Mimo, że zdecydowanie częściej gościliśmy pod bramką naszego pucharowego rywala, to nie umieliśmy znaleźć sposobu na otworzenie wyniku. Z każdą minutą nasza frustracja rosła, a nasze poczynania były coraz bardziej nerwowe. Trzeba przyznać, że Acapulco broniło się bardzo dobrze. W obronie byli bardzo czujni i zdeterminowani. Czasem nawet zapuścili się pod naszą bramkę z groźną kontrą. Jeden z takich wypadów zakończył się golem dla Acapulco. Jeden z zawodników wymanewrował „Teveza” przed polem karnym i soczystym strzałem nie dał szans „Mendzie”.
Na szczęście druga połowa wyglądała już dla nas o wiele lepiej. Najpierw „Gandzia” otworzył wynik bardzo dobrym strzałem z dystansu. Później znowu wróciliśmy do obrazu z pierwszej połowy, czyli do bicia głową w mur. Po tym jak „Papaj” wyprowadził nas na prowadzenie, odzyskaliśmy grunt pod nogami i zaczęło nam się wreszcie wszystko układać. Było czuć, że nasz rywal powoli godzi się z tym, że tego wieczoru nic nie ugra. Kolejne bramki były więc kwestią czasu. I tak dokładali je: „Papaj”, „Majki”, „Tevez”. Trzeba podkreślić, że zespół Acapulco nie wyglądał na ekipę z ostatniego miejsca. Mocno postraszył nas w pierwszej odsłonie! Na szczęście zakończyło się na strachu i koniec końców awansem do półfinału. Tam czeka nas potyczka z rozpędzającym się Stadem.
Ełka Team – RB Acapulco 7:1 (0:1), br. Mika 29’, 33’, 35’, Ł. Osemlak 39’, 40’, Gandyk 21’, Majewski 40’ – Kurowski 19’
Skład: Mendrok – Chrobaszczyk, Gandyk, Kiecok, S. Krawczyk, Majewski, Mika, Ł. Osemlak
Żółta kartka: Kiecok (18’)