7 mecz sezonu 2011/2012 i 7 zwycięstwo. Udało nam się pokonać trzecią z drużyn, które w ubiegłym sezonie zajmowały miejsca na podium.
Od początku wiadomo było, że mecz do łatwych należeć nie będzie. Częściowo też chyba stawka meczu i presja wprowadziły w nasze szeregi trochę nerwowości. W pierwszej połowie nie potrafiliśmy narzucić swojego stylu gry, nie graliśmy tego, do czego przyzwyczailiśmy kibiców w kilku ostatnich meczach. Mimo tego, to my stworzyliśmy sobie więcej okazji do zdobycia bramki. „Maniek” musiał na poważnie interweniować 2 razy, z kolei nasi napastnicy co chwila nękali bramkarza rywali. Blisko szczęścia był „Tevez”, ale trafił w słupek, swoje okazje mieli „Skaza”, „Cewa”, „Waluś” i „Major”, ale piłka albo mijała bramkę, albo golkiper Cadi-Caru bronił ich strzały. Pierwsze 20 minut zakończyło się więc bez bramek.
W drugiej odsłonie kontynuowaliśmy napór na ich bramkę i wreszcie zostaliśmy nagrodzeni golem. Po dobrze rozegranym rzucie rożnym piłka trafiła do „Skazy”, a wicelider ligowych strzelców znalazł drogę do bramki. Od zdobycia bramki chcieliśmy uspokoić nieco grę i czekać na kontry. Początkowo nam się to udawało, stworzyliśmy sobie nawet kilka okazji do podniesienia wyniku. Cadi-Car próbował kontrować i po jednej z akcji „Kroki” wybił piłkę na róg. Krótko rozegrali go między sobą Grygier i „Dziabdziak”. Ten drugi odegrał piętą do Grygiera, Maciek w zbyt łatwy sposób ograł „Krokiego” przy linii autowej, podbiegł z piłką do linii końcowej i zagrał w pole karne. Paszek z najbliższej odległości nie miał problemów z ulokowaniem jej w naszej siatce. Mecz zaczynał się na nowo.
Nas remis nie satysfakcjonował więc dążyliśmy do strzelenia bramki. Raz nawet należał nam się rzut karny (co przyznali obiektywni widzowie), ale sędzia pozostał niewzruszony. W końcu jednak dopięliśmy swego. „Waluś” otrzymał piłkę jakieś 25 metrów przed bramką i zdecydował się na strzał. Bramkarz „Samochodziarzy” wyciągnął się jak struna i sparował piłkę na bok, ale tam był „Major”, który spokojnie skierował ją do siatki. Drugi raz wyszliśmy na prowadzenie.
Cadi-Car rzucił wszystkie siły do ataku, ale my umiejętnie zagęściliśmy środek pola – od tego momentu udało nam się wszystko dobrze poukładać na boisku. Obrońcy rywali starali się dogrywać górą piłki do napastników, ale niewiele z tego wynikało – albo my przejmowaliśmy te podania, albo były one zbyt niedokładne. Na koniec jednak zdawało się, że rywale jednak zremisują. Praktycznie w ostatniej akcji meczu tuż przed naszym polem karnym sędzia odgwizdał faul i podyktował rzut wolny. Piłkę ustawił sobie „Dziabdziak”, który już kiedyś trafiał ze stałych fragmentów gry w meczach z nami. Tym razem jednak fatalnie spudłował na nasze szczęście. Wkrótce potem „Koń” odgwizdał koniec spotkania.
W siódmym już meczu podtrzymaliśmy zwycięską passę i zgarnęliśmy komplet punktów z niezwykle trudnym rywalem. Wykorzystaliśmy tym samym potknięcia rywali i odskoczyliśmy na 5 punktów wiceliderowi. Obawialiśmy się tego meczu bo z Cadi-Carem mamy fatalne statystyki, dlatego zwycięstwo cieszy wyjątkowo.
Ełka Team – Cadi-Car 2:1 (0:0), br. Skaźnik 22', Majewski 34' – Paszek 26', Crapkiewicz M.(żóła)
Skład: Wrona – S. Krawczyk, Kroczek, Pająk, Olejarczyk, Majewski, Ł. Osemlak, K. Osemlak, Rydzko, Skaźnik, T. Wala, Ryguła
W pozostałych meczach:
Gunnersi stracili punkty w starciu z Profi. Remis na pewno żadnego z rywali nie zadowala, ale dla nas wynik tej jest jak najbardziej korzystny. Po zaciętym boju i huśtawce nastrojów Termex rzutem na taśmę zremisował z Japi-Budem. Coraz niżej w tabeli jest za to Mieszko – tym razem nie dali rady Trójcy w „meczu o 6 punktów”.