Mimo początkowego chaosu szybko przejęliśmy inicjatywę w meczu. Często gościliśmy w polu karnym rywala, choć nie ustrzegliśmy się błędów i dwa razy napastnicy Staude sprawdzili „Mendę”. Ale w 8 minucie „Waluś” zagrał z rzutu rożnego do „Teveza”, a ten nie miał problemów z pokonaniem bramkarza.
Chwilę później mieliśmy kolejną okazję, ale trafiliśmy w słupek, a kilka minut potem z pomocą Staude przyszła poprzeczka. W 13 minucie „Tevez” znów wpisał się na listę strzelców gdy wykończył podanie od „Majora”. Gdy „Waluś” po błędzie bramkarza (zbyt dalekie wyjście) przelobował go zdobywając trzecią bramkę wydawało się, że jest już po meczu a my w drugiej połowie rozprawimy się z rywalem.
Ale w drugiej połowie niedokładność w naszych szeregach wołała o pomstę do nieba. Łatwo traciliśmy piłkę i mieliśmy problemy z skonstruowaniem porządnej akcji. Oczywiście mieliśmy okazję na zdobycie bramek, ale nie były one już tak klarowne. Najlepszą chyba zmarnował „Wieri” gdy nie wykorzystał naszej kontry 3 na 2.
I tak najpierw straciliśmy bramkę w zbyt łatwy sposób gdy pozwoliliśmy zawodnikowi rywali na przebiegnięcie z piłką przez prawie całe boisko i na spokojnie oddanie strzału. 2 bramki różnicy nadal dawały nam względny spokój, ale dalej niestety niewiele nam wychodziło z przodu. Tymczasem po kolejnej stracie w środku boiska („Wieri”) jeden z rywali podbiegł pod nasze pole karne i uderzył z dystansu. Piłka skozłowała po drodze i wpadła do naszej bramki. Zrobiło się nerwowo. Staude rzuciło wszystkie siły do przodu chcąc zdobyć swój pierwszy punkt w tym sezonie. Udało nam się jednak zapobiec stracie bramki i dowieźliśmy zwycięstwo do końca. Znów na własne życzenie robimy sobie nerwówkę. Lepszy rywal na pewno takie słabości będzie wykorzystywał.
Ełka Team – Staude Studzionka 3:2 (3:0), br. Ł. Osemlak 8’, 13’, T. Wala 19’ – Pawełek 27’, Malinowski 35’
Skład: Mendrok – T. Kroczek, S. Krawczyk, Olejarczyk, Ogorzały, Gandyk, Majewski, T. Wala, Wiera, Ł. Osemlak, Kędzior, Kiecok