Naszą porażką zakończył się nasz pojedynek w ligowym klasyku, w którym podejmowaliśmy drużynę ATS-u Jakub. Obu drużynom przyświeca w tym sezonie chęć sięgnięcia po mistrzostwo i po tym meczu bliżej tego celu jest drużyna z osiedla Daszyńskiego.

Początek meczu zachowawczy po obu stronach. Żadna z drużyn nie chciała forsować tempa, bo wiedziała, że każdy najmniejszy błąd może być skwapliwie wykorzystany przez przeciwnika. W tym meczu karygodniejsze błędy popełnialiśmy jednak my. W 5 minucie spotkania w wyniku nieporozumienia między „Waflem” i „Lewanem” do piłki doszedł Marcin Bienioszek, minął naszego bramkarza i nie miał problemów z umieszczeniem piłki w pustej już bramce. Jeszcze nie zdążyliśmy się otrząsnąć po stracie tej bramki, a rywale już zaaplikowali nam kolejną. Szybką kontrę ze swojej połowy rozpoczął Szymon Miczek i zbiegł do środka przed nasze pole karne. „Wafel” próbował go jeszcze zablokować, ale pośliznął się i nie zdążył. Mecz na szczycie po 6 minutach idealnie układał się dla wicelidera.

Później mecz się trochę wyrównał. Jakub czekał spokojnie na kontry, a my nie potrafiliśmy sobie poradzić z skomasowaną obroną rywali. Aktywny był „Tevez”, ale tego dnia miał mocno rozregulowany celownik. W pierwszej połowie na tablicy wyników nic się już nie zmieniło.

Po zmianie stron założyliśmy, że odważniej ruszymy do ataków. Niestety po wycofaniu piłki przez „Teveza” „Kroki” za mało zdecydowanie chciał wybić piłkę spod nóg Bienioszka, ten dopadł piłki i z najbliższej odległości pokonał „Lewana”. To nam podcięło skrzydła. Konstruowaliśmy akcje, ale w zasadzie niewiele z nich wynikało. Dobry mecz w bramce Jakubów rozgrywał „Domin”. W końcu jednak udało się znaleźć na niego sposób. „Jessie” podciągnął z piłką prawym skrzydłem i zdecydował się na strzał. Piłka jednak trafiła pod nogi „Majora” stojącego tuż przed bramką i ten spokojnie skierował ją do siatki. Wróciła nadzieja na korzystny wynik. Później jednak wróciliśmy do tego co graliśmy wcześniej.

Jakub jednak grał czujnie w tyłach i raz po raz nękał nas kontratakami za sprawą Bienioszka lub Jarczoka. Jedna z tych akcji przyniosła efekt w postaci bramki. Po dalekim wykopie piłka skozłowała przed „Waflem” i ten jej nie sięgnął, jednak uciekła ona do boku i mało kto spodziewał się, że coś z niej jeszcze będzie. Bienioszek jednak zdecydował się na strzał lewą nogą i znalazł drogę do bramki czym skompletował hat-tricka. Szanse na jakąkolwiek zdobycz punktową zmalały tym samym do minimum.

Na koniec udało nam się jeszcze skorygować wynik. „Olej” ruszył do z pozoru straconej już piłki czym wymusił błąd „Domina” i wepchnął piłkę do siatki pod koniec spotkania. Przegraliśmy arcyważny mecz, który w pewnym sensie mógł już decydować o medalach na koniec sezonu. Mamy jednak jeszcze dwa pojedynki z rywalami z czołówki i tam trzeba szukać punktów