W czwartym pojedynku w ramach PALP-u czwarty raz pokonaliśmy Trójcę Pszczyna. Tym razem mimo szczerych chęci nie mieli na nas żadnych argumentów.



Wiadomo było już przed meczem, że w najgorszym przypadku Trójca grać będzie w barażach bo w spotkaniu poprzedzającym nasz pojedynek OKS uległ Cadi-Carowi. Mimo tego, Trójca nadal walczy o uniknięcie baraży dlatego punkty są jej teraz niezmiernie potrzebne. W naszych szeregach z konieczności musiał wystąpić „Jessie”, który nie ma jeszcze do końca wyleczonej kontuzji. Mimo tego w tym meczu spisał się bez zarzutu.



Początkowo to my dyktowaliśmy warunki na boisku. Trójca starała się wyprowadzać kontry, ale tego dnia niewiele im wychodziło. My z kolei graliśmy konsekwentnie swoje. Rezultat przyniosło to 14 minucie, gdy po wybiciu z rogu jeden z zawodników Trójcy niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki. Później do głosu doszedł „Major”. Jeszcze chwilę wcześniej zmarnował idealną wręcz sytuację, gdy zawodnik Trójcy zagrał trudną piłkę do własnego bramkarza, a ten nie mógł chwycić piłki i tak ją odbił przed siebie, że „Major” mógł wybrać sobie róg, w który skieruje piłkę. Ten jednak uderzył prosto w bramkarza.



Bardziej precyzyjny był w drugiej połowie. Po kolejnym rzucie rożnym, których w tym spotkaniu mieliśmy multum, „Wafel” zagrał do „Ryca”, ten uderzył, ale jego strzał sparował bramkarz. Na jego nieszczęście piłka spadła pod nogi „Majora”, który z najbliższej odległości zmieścił ją przy słupku, choć bramkarz rywali robił jeszcze co mógł by zapobiec stracie bramki. Niedługo potem „Major” trafił drugi raz do notesu sędziego jako strzelec bramki. „Maniek” od naszej bramki uruchomił szybką kontrę podając piłkę na środek boiska do niepilnowanego „Krokiego”, ten prostopadłym podaniem uruchomił „Majora”, który nie miał problemów z pokonaniem golkipera rywali. Mieliśmy jeszcze kilka klarownych sytuacji, ale nie potrafiliśmy wykorzystać dobrych dograń z rogów, a największy pech prześladował „Wafla”, który w sytuacjach podbramkowych nie potrafił postawić przysłowiowej kropki nad i.



W tym czasie rywalom udało się w końcu pokonać ”Mańka”. „Maniek” źle wyprowadził piłkę z własnego pola karnego, przejął ją Żmij, rozciągnął do Dońca, który technicznym strzałem ulokował piłkę w siatce naszej bramki. Potem jednak katastrofalny błąd przytrafił się rozgrywającemu tego dnia stosunkowo dobre zawody bramkarzowi Trójcy. „Lolo” naciskany przez jednego z naszych zawodników musiał wycofać ją do swojego bramkarza, jednak zagrał trudną do opanowania piłkę. Bramkarz próbując wybić ją do przodu zrobił to tak niefortunnie, że zagrał wprost pod nogi stojącego przed nim i niepilnowanego „Wafla”, który dopełnił formalności podnosząc nasze prowadzenie. Nietypowo, bo strzałem z prawej nogi, bramkę zdobył „Olej”. W jednej z naszych kontr „Major” skopiował akcję na 3:0, w której był strzelcem. Tym razem jednak asystował wypuszczając na sam na sam „Oleja”. Ten przyjął piłkę lewą nogą i szybko uderzył prawą obok wychodzącego bramkarza.



Na koniec wkradło się już w nasze szeregi rozluźnienie. Dlatego też Nachlik po przejęciu piłki na środku boiska wobec naszej biernej postawy przeszedł z nią aż w nasze pole karne i zasłonięty obrońcami oddał strzał, który wpadł do naszej bramki. To była już jednak tylko kosmetyka wyniku, bo na więcej nie było już czasu.



Zgarnęliśmy komplet punktów z rywalem walczącym o utrzymanie. Sytuacja Trójcy nadal jest nieciekawa i o byt będą musieli walczyć jeszcze w ostatniej kolejce. Dla nas były to tylko punkty do tabeli, w której z naszego punktu widzenia nic się nie zmieniło.