Kolejny raz w tym sezonie nie dopisaliśmy jeśli chodzi o frekwencję na meczu. Niektórzy z zawodników nie pofatygowali się nawet by o tym poinformować. Pierwszy raz w tym sezonie zabrakło też naszego nominalnego bramkarza i z konieczności między słupkami stanął „Tevez”. I był bohaterem naszego meczu. Ale po kolei…

Początek kiepski w naszym wykonaniu. „Waluś” nie miał wsparcia w ataku i próbował sam szarżować jednak początkowo mu nic nie wychodziło. W obronie także graliśmy chaotycznie. W 10 minucie rywale mieli wyrzut z autu niedaleko naszego pola karnego. Prax uciekł „Krokiemu” i z pięciu metrów wpakował głową piłkę do naszej bramki tuż przy prawym słupku. Zaczynało się robić nerwowo.

W 17 minucie „Waluś” jednak pokazał to, co potrafi najlepiej, a więc pojedynki jeden na jeden. Dostał piłkę tuż przy linii autowej, ograł zawodnika Trójcy i nie pozostawił szans bramkarzowi. Tuż przed przerwą udało nam się zremisować choć gra dalej nie była taka, jakiej byśmy chcieli.

Kluczowym momentem spotkania był początek drugiej połowy. Przeprowadziliśmy dwie szybkie akcje zakończone bramkami „Majora” i „Wafla”. Te dwie bramki odebrały trochę woli walki w szeregach Trójcy, a nam dały trochę więcej komfortu. Drużynie pod wodzą Folka udało się jednak zdobyć kontaktową bramkę w 30 minucie. I wtedy rzucili wszystkie siły do ataku. Próbował „Chudy”, próbował Prax, ale tego dnia nic im już nie wychodziło, a bardzo dobrze w bramce spisywał się „Tevez”. Nam z kolei udało się w 37 minucie przypieczętować zwycięstwo za sprawą strzału głową „Wafla”. Rywale najbliżej powodzenia byli w samej końcówce spotkania. Po uderzeniu jednego z nich piłka zmierzała pewnie do naszej bramki tuż przy słupku jednak „Tevez”, w sobie tylko znany sposób, zdołał ją jeszcze sparować na róg. Takiej interwencji nie powstydziłby się każdy nominalny bramkarz.

Styl kolejny raz nie zachwycił, ale liczą się trzy punkty. Dodatkowo niespodziewanie punkty pogubiły drużyny z czołówki – Profi oraz Cadi-Car. Dzięki temu zwycięstwu udało się odrobić trochę dystansu do lidera. Taka gra może jednak we wtorek nie wystarczyć na Mieszko.

Warto jeszcze odnotować fakt, że na meczu pojawili się od dawna związani z naszą drużyną Piotrek Pryszcz („Szałer”) i Piotrek Śledziona („Pioter”). Pewien rozdział historii zatoczył koło