Sięgnęliśmy dna – tak można dosłownie stwierdzić patrząc na aktualną tabelę pierwszej ligi. Po porażce w ostatnim meczu i rozstrzygnięciach w pozostałych spotkaniach spadliśmy na ostatnią pozycję w tabeli. Nasz niedzielny mecz z Profi można podzielić na trzy części.


Do meczu z Profi przystępowaliśmy pełni optymizmu. Morale wzrosło po ostatnim remisie z Northtec. Na Profi udało nam się wystawić najlepszy aktualnie skład. Profi tymczasem na meczu stawiło się z dwoma tylko zmiennikami. Pierwsze pięć minut meczu wyglądało tak, że my prowadziliśmy grę, a Profi cierpliwie czekało głęboko na swojej połowie czekając na kontry. Niestety w 4 minucie Profi wyszło z szybką kontrą, „Dzidek” łatwo zmylił „Krokiego” markując podanie po czym miał przed sobą tylko „Domina”. Zawodnik Profi nie dał mu szans. Chwilę potem było 0:2. Zbyt biernie kryliśmy w obronie dzięki czemu Profi w łatwy sposób weszło na 5 metr przed naszą bramkę i tym razem na listę strzelców wpisał się Artur Poczkajski. Przypomniał się od razu mecz z Suszcem.



Po szybkiej stracie dwóch bramek znów my zdominowaliśmy poczynania na boisku. I praktycznie powtórzyliśmy to co zrobiło Profi. Na przestrzeni dwóch minut Łukasz Kanik i Kuba Kordoń doprowadzili do remisu i mecz rozpoczynał się od nowa. Poszliśmy dalej za ciosem. Na dwie minuty przed przerwą Łukasz Kanik dał nam prowadzenie. Przejęliśmy piłkę w ostatnim momencie uniemożliwiając rywalom groźną kontrę 2 na 1. Piłkę otrzymał nasz nowy nabytek i drugi raz w tym meczu trafił na listę strzelców. Odwróciliśmy o 180 stopni przebieg poczynań na boisku.



W drugiej połowie chcieliśmy za wszelką cenę przypieczętować prowadzenie i odskoczyć na większy dystans. Mieliśmy ku temu znakomite okazje, ale nic nie chciało wpaść. Dwa razy była szansa na wypuszczenie zawodnika na wolne pole, ale raz „Olej” nie dostrzegł Łukasza Kędziora na prawym skrzydle, a innym razem „Wafel” podał piłkę zbyt niedokładnie. Najlepszą dla nas okazję zmarnował jednak „Wafel”, który po zespołowej akcji dostał piłkę jak na tacy, ale w sobie tylko znany sposób nie strzelił bramki. Te zmarnowane okazje się zemściły.



W pewnym momencie Profi miało aut na wysokości naszego pola karnego. Piłkę otrzymał Artur Poczkajski i zaczął z nią biec wzdłuż przerywanej linii. Obok niego zbyt biernie podążał „Cewa”. W końcu Poczkajski zdecydował się na strzał, a zasłonięty „Domin” nie miał czasu na skuteczną interwencję. Prawie identyczną bramkę strzelił nam też w PALP-ie.

Gra z obu stron była momentami bardzo chaotyczna, a okazje często były wynikiem przypadku. Niestety zamiast my strzelić bramkę, strzelili ją rywale. Przy wyprowadzaniu kontry piłkę stracił Łukasz Kanik, jeden z zawodników Profi wbił piłkę w pole karne a tam, chcąc ją przeciąć odbił ją Łukasz Kędzior i skierował do naszej bramki. Nie miał innego wyjścia bo gdyby ją puścił dotarła by ona do napastnika Profi i ten zapewne sam skierowałby ją do naszej bramki. Po stracie tej bramki nie mieliśmy już zbytnio okazji do zremisowania.



W drugiej połowie graliśmy bez pomysłu, akcje były szarpane, nie potrafiliśmy nawiązać do gry, którą prezentowaliśmy tydzień wcześniej. Najpierw skuteczni byli rywale, potem do głosu doszliśmy my by na koniec zaprzepaścić cały wysiłek włożony w ten mecz. To był mecz o 6 punktów, a my zawiedliśmy. Mając optymalny wręcz skład powinniśmy pokonać Profi. Ten zespół ma jednak na nas swoisty patent na hali. A przebieg samego meczu przypominał pojedynek sprzed dwóch lat, gdy sytuacja i prowadzenie w meczu zmieniało się jak w kalejdoskopie. Martwi brak punktów i ostatnia pozycja w tabeli. Straty jednak nie są aż tak duże, a do rozegrania jest jeszcze 6 meczów. Na pewno będziemy walczyć o utrzymanie i nadal jest szansa by zachować pierwszoligowy byt.