W XXVI kolejce hitowym spotkaniem był nasz pojedynek z aktualnymi mistrzami i liderem rozgrywek – drużyną Profi M-Tec. Już przed spotkaniem wiadomo było, że oba zespoły przystąpią do tego meczu w osłabionych składach. W Profi zabrakło m.in. Mateusza Jarząbka i Bartka Poczkajskiego, z kolei u nas nie zagrali m.in. „Jolka” i „Waluś”. Mimo tego nastawienie do meczu mieliśmy bojowe i za wszelką cenę chcieliśmy się zrewanżować rywalom za jesienną porażkę. Mecz na szczycie był zbiegł się w czasie także z debiutem w nowych, błękitnych strojach.

Wyszliśmy wyjściowym składem: „Maniek” – „Jessie”, „Kroki”, „Wafel”, „Major” i „Tevez”. Od początku to my dominowaliśmy na boisku. Już w drugiej minucie meczu Kiecoka pokonał „Tevez”. To był dopiero początek jego „goli” tego dnia. Ale po kolei…

My wciąż nacieraliśmy na bramkę rywali. Profi również miało okazje, ale Artur Poczkajski nie miał wsparcia wśród kolegów z drużyny. Przyznać też trzeba, że „Wafel” skutecznie utrudniał mu rozgrywanie piłki. Niestety po jednej z ich akcji, Poczkajski strzelił z bardzo ostrego kąta na naszą bramkę i po błędzie „Mańka” wyrównał stan meczu. Na chwilę wkradła się w nasze szeregi nerwowość. Na szczęście jeszcze przed przerwą za sprawą Majewskiego ponownie wyszliśmy na prowadzenie.

Po zmianie stron obraz gry zbytnio się nie zmienił. Profi nie miało tego dnia na nas pomysłu. My za to graliśmy bardzo dobrze. A swój dzień miał „Tevez”. W 29 minucie zdecydował się na indywidualną akcję i strzał z dystansu – huknął tak mocno, że piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki w okienku i wpadła do siatki obok bezradnie interweniującego Kiecoka. Bramka niezwykłej urody wywołała także okrzyk zadowolenia wśród sporej grupy naszych kibiców zasiadających na trybunach. Wiadomo już było, że spotkanie mamy pod kontrolą choć wynik jeszcze nie był pewny.

Cztery minuty później „Olej” także ładnym i mocnym uderzeniem zdobył dla nas czwartą bramkę. Rozgrywaliśmy jedno z najlepszych spotkań w tej rundzie. Dobrego wrażenia z gry nie przyćmiewa nawet fakt, że straciliśmy drugą bramkę. Profi przejęło piłkę w środku pola i przeprowadziło kontrę 3 na 2. Chwilę później przypomniał o sobie „Tevez”. Okiwał w środku pola jednego z piłkarzy Profi, podbiegł w stronę pola karnego i znowu mocno uderzył z dystansu. Piłka kolejny raz znalazła drogę do bramki. Wynikiem 5:2 zakończyło się to szlagierowe spotkanie. W dwumeczu nadal Profi ma przewagę, ale udało nam się z nimi zrównać punktami. W bardzo dobrym stylu udało nam się ”ochrzcić” nowe stroje. I liga stała się znowu ciekawsza, przynajmniej jeśli chodzi o walkę o czołowe lokaty.